
z Przepraszam, nie mogę tego zrobić, Dave dział
Pośpieszna integracja na wpół ugotowanej automatyzacji z już zepsutym amerykańskim przemysłem dziennikarskim po prostu nie idzie zbyt dobrze. Było właśnie niezliczone przykłady gdzie zamożni właściciele mediów spieszył się z automatyzacją i LLM (zwykle w celu pójścia na skróty i osłabienia siły roboczej). katastrofalny wpływw wyniku mnóstwo plagiatówcałkowicie fałszywe nagłówkii gigantyczny bałagan, którego można całkowicie uniknąć.
Na początku tego roku zauważyliśmy, że Politico znalazło się w gronie największych firm medialnych spieszyć się z przyjęciem sztucznej inteligencji, bez głębszego przemyślenia wszystkiego lub zapewnienie technologii faktycznie działa Pierwszy. Wdrożyli systemy „AI” – bez przejrzystego informowania personelu – które generują artykuły pełne wszelkiego rodzaju bełkotu i kłamstw (to Post Briana Merchanta to lektura obowiązkowa, aby zrozumieć zakres).
Kierownictwo Politico wprowadziło niedawno także kolejną sztuczną inteligencję „twórca raportów” dla abonentów premium Politico PRO, który ma oferować analizę istniejących reporterów Politico w zakresie skomplikowanych tematów. Ale i tutaj automatyzacja nieustannie psuje się, mieszając polityków i generując różnego rodzaju błędy, które z jakiegoś niespójnego powodu nie są kompetentnie sprawdzane przez redaktorów Politico.
Zrozumiałe, że prawdziwi dziennikarze Politico nie są z tego zadowoleni, zwłaszcza że nieprzejrzyste wprowadzenie nowej automatyzacji stanowiło bezpośrednie naruszenie umowy związku redakcyjnego zawartej zaledwie w zeszłym roku. A więc uzwiązkowieni pracownicy Politico większość tego roku spędził na walce z Politico w drodze arbitrażu. A oni po prostu wygrał kluczową bitwę w walcepierwszy w swoim rodzaju:
„Arbiter orzekł, że Politico oficjalnie naruszyło układ zbiorowy pracy, nie zapewniając pracownikom powiadomienia, nadzoru ze strony człowieka ani możliwości negocjacji w sprawie wykorzystania sztucznej inteligencji w redakcji.
„Jeśli celem jest szybkość, a kosztem dokładność i odpowiedzialność” – napisał arbiter w swojej decyzji – „sztuczna inteligencja jest wyraźnym zwycięzcą. Jeśli dokładność i odpowiedzialność są podstawą, sztuczna inteligencja zastosowana w takich przypadkach nie może jeszcze konkurować z cechami charakterystycznymi ludzkiego działania, którymi są dokładność i niezawodność”. Potwierdził również, że produkt służący do tworzenia raportów zawierał „błędne, a nawet absurdalne” materiały wygenerowane przez sztuczną inteligencję.
W okresie poprzedzającym to orzeczenie kierownictwo Politico wysuwało najróżniejsze szalone twierdzenia, w tym zastępca redaktora naczelnego Politico Joe, kochanie twierdząc, że AI żargon I nie powinien podlegać tym samym standardom etycznym, co prawdziwi dziennikarze, ponieważ z technicznego punktu widzenia został stworzony przez programistów, a nie dziennikarzy.
w oświadczenieZrzeszeni w związkach pracownicy Politico mają nadzieję, że stanie się to precedensem w innych organizacjach informacyjnych:
“Będziemy nadal trzymać się tego stanowiska. To orzeczenie jest doskonałym przykładem ważnej roli, jaką związki zawodowe odgrywają w zapewnianiu pracownikom wpływu na warunki pracy, w tym na wdrażanie nowych technologii. Mam nadzieję, że ośmieli to naszych kolegów z innych sklepów informacyjnych w całym kraju w walce z wdrożeniami sztucznej inteligencji, które w podobny sposób obniżają standardy etyczne, i mam nadzieję, że stanowi to sygnał dla menedżerów POLITICO i dyrektorów ds. wiadomości na całym świecie, że przyjęcie nowych technologii nie może odbywać się kosztem dokładności i odpowiedzialności.”
To nie są „pogromcy AI”. To ludzie, którzy wierzą, że sztuczna inteligencja może być użytecznym narzędziem, chcą jedynie, aby została wdrożona w sposób kompetentny i przejrzysty, zgodnie z obowiązującymi porozumieniami związkowymi.
Istnieją oczywiście zastrzeżenia. Większość amerykańskich dziennikarzy nie jest chroniona przez związek zawodowy, a żyjemy w kraju, w którym organy regulacyjne pracy są poddawane ciągłej lobotomii. W tę sprawę angażuje się samo Politico, którego właścicielem jest jeszcze jeden dziwacznie bogaty fanatyk przyjazny Trumpowi dużo fałszywej równoważności („obie strony”, „widok znikąd”) dziennikarstwa z pomocą niedogotowanej automatyzacji lub bez niej.
Ogólnie rzecz biorąc, jest całkiem jasne, co chcą zbudować właściciele amerykańskich mediów należący do klasy ekstrakcyjnej: leniwe, źle zautomatyzowane, angażujące przynętę na kliknięcia uroboros, które srają na zaangażowanie w reklamy i pieniądze z abonamentu, bez irytującej konieczności płacenia tak wielu irytującym ludziom za takie rzeczy, jak ubezpieczenie zdrowotne. System, który w zasadzie po prostu wspiera wszystko najleniwsi właściciele miliarderów bez ingerencji plebsu.
Ale przede wszystkim odświeżająco jest widzieć skuteczny, zorganizowany opór przeciwko pośpiesznemu wdrażaniu niedopracowanej automatyzacji ze strony bogatych dupków, dla których świadomy konsensus i interes publiczny są ostatnią rzeczą, o której myślą.
Zapisano pod: AI, automatyzacja, reakcja, negocjacje zbiorowe, dziennikarstwo, llms, głoska bezdźwięczna, związki
Firmy: polityka