Prosta whisky i brudna polityka

- Ekonomia - 18 października, 2025
Prosta whisky i brudna polityka
Prosta whisky i brudna polityka

Na początku XX wieku w Ameryce wrzało od reform ery postępu, mających na celu ujarzmienie ekscesów industrializacji. Jednym z punktów przełomowych była ustawa o czystej żywności i lekach z 1906 r., okrzyknięta zwycięstwem w zakresie bezpieczeństwa konsumentów. Zakazał stosowania trujących składników w żywności i napojach, wymagał dokładnego etykietowania i zwalczał imitacje. Ale czy w przypadku whisky naprawdę chodziło o ochronę społeczeństwa przed śmiertelnymi fałszerzami? A może był to klasyczny przypadek brudnej polityki, w której specjalne interesy wykorzystują władzę rządu, aby szkodzić konkurentom?

Ekonomiści od dawna debatują nad pochodzeniem regulacja przez dwie perspektywy: teorię interesu publicznego i wybór publiczny teoria. Teoria interesu publicznego postrzega regulacje jako szlachetną reakcję na niedoskonałości rynku, takie jak asymetryczność informacji, w przypadku której konsumenci nie mają wiedzy specjalistycznej pozwalającej dostrzec ukryte zagrożenia. Teoria wyboru publicznego, której pionierami byli m.in Jamesa Buchanana I Gordona Tullockaodwraca scenariusz: często wyłaniają się przepisy poszukiwanie rentygdzie potężne grupy branżowe lobbują na rzecz przepisów zwiększających ich zyski kosztem konsumentów i konkurencji. Często pogoń za rentą jest najskuteczniejsza, gdy istnieje przynajmniej pozorna troska o interes publiczny, która wzmacnia argumenty za regulacją wśród tych, którzy chcą ją kształtować.

W moim ostatnim artykule w Wybór publicznyktórego współautorem jest Macy Scheck, „Badanie uzasadnienia interesu publicznego w zakresie regulacji whisky za pomocą ustawy o czystej żywności i lekach“, badamy przypadek, w którym dowody historyczne w dużej mierze skłaniają się ku wyjaśnieniom oferowanym przez teorię wyboru publicznego. Prosto gorzelnicy, którzy leżakują swoje alkohole w beczkach dla uzyskania smaku, nalegali na wprowadzenie przepisów skierowanych do „prostowników”, którzy aromatyzują neutralne alkohole, aby taniej naśladować starzoną whisky. Prostowniki oskarżano o dodawanie do swoich produktów trucizn, takich jak arsen, strychnina i alkohol drzewny. Jeśli to prawda, że rozporządzenie uratowało życie. Ale czy tak było?

Konsumpcja whisky gwałtownie wzrosła w dziesięcioleciach przed 1906 rokiem, bez nadzoru federalnego. Sprzedaż whisky rektyfikowanej szacowano na 50–90% rynku. W latach 1886–1913 spożycie spirytusu (głównie whisky) w USA stale rosło, a spadło dopiero podczas kryzysu lat 1893–1897. Gdyby prostowniki rutynowo zatruwały klientów, można by się spodziewać załamania rynków w miarę rozprzestrzeniania się wieści, na przykład „Targ cytryn” w Akerlof w akcji. Do takiego załamania nie doszło.

Badania chemiczne z epoki opowiadają podobną historię. Kompleksowe przeszukanie gazet historycznych pozwoliło na odkrycie 25 testów próbek whisky z lat 1850–1906. Trucizny pojawiały się rzadko. Niektóre alarmujące wyniki pochodziły z wątpliwych źródeł, takich jak działacze na rzecz wstrzemięźliwości. Pewien chemik, Hiram Cox, wykładowca prohibicji, twierdził, że znalazł mnóstwo strychniny i arsenu, ale współcześni dementowali jego metody jako niechlujne i stronnicze.

Jeszcze mniej złośliwości ujawniają księgi handlowe prostowników, które zawierały przepisy. Podręczniki te, przeznaczone dla profesjonalistów zajmujących się mieszaniem alkoholi, rzadko wymieniają trucizny. Gdy pojawiały się trucizny, ich stosowanie było zgodne z ówczesną wiedzą naukową i medyczną. Wielu autorów przepisów wyraźnie unikało znanych toksyn, zauważając, że bardziej opłacalne jest utrzymanie klientów przy życiu i powrót.

Przejrzeliśmy domowe książki kucharskie na lekarstwa i żywność. Odkryliśmy, że niektóre niebezpieczne substancje zawarte w przepisach na whisky były często zalecane w domowych przepisach medycznych na wszystko, od bólów zębów po zaburzenia krwi. Sugeruje to, że ludzie, w tym organy regulacyjne, nie zdawali sobie wówczas sprawy z zagrożenia.

Strychninę można było znaleźć na niszowych, podziemnych rynkach, gdzie niewielka liczba poszukiwaczy mocnych wrażeń domagała się szumu przypominającego amfetaminę, lub w stanach objętych prohibicją, gdzie przemytnicy nie mieli realnej alternatywy. Ale prostowniki tego unikały; było drogie i gorzkie.

A co ze zgłoszonymi zgonami i zatruciami? To nasz ostatni dowód. Ówczesne gazety uwielbiały sensacyjne historie, takie jak morderstwa i samobójstwa. Jednak wyszukiwanie za pomocą słów kluczowych ofiar śmiertelnych związanych z whisky w latach 1850–1906 dało niewielki wybór, poza celowymi działaniami lub nielegalnymi wpadkami. Najwięcej problemów powodował alkohol drzewny, który nie był wymieniony w żadnych przepisach, ale często w odosobnionych przypadkach, jak katastrofa sedana w Nowym Jorku w 1900 r., w której 22 osoby zginęły w wyniku błędnego oznakowania.

Ogólnie rzecz biorąc, sfałszowana whisky nie stanowiła poważnego zagrożenia dla bezpieczeństwa.

Harvey Wiley, chemik z USDA, który był orędownikiem ustawy o czystej żywności i lekach, przyznał podczas przesłuchania, że ​​rektyfikowane składniki nie są z natury szkodliwe – po prostu nie są „naturalne”. Jego prawdziwy motyw? Rektyfikowana whisky była tanią konkurencją dla prostych whisky. Korespondencja Wileya odkryta przez historyków Jacka Higha i Claytona Coppinapokazuje, że gorzelnicy heteroseksualni prowadzą twardy lobbing i postrzegają regulacje jako moralną krucjatę, mając na uwadze udział w rynku. Kompromis prezydenta Tafta z 1909 r. pozwolił na etykietowanie „mieszanej whisky”, ale zastrzegł „prostą” odmianę premium, dojrzałą – co było zwycięstwem dla dominujących producentów.

Lekcja? Przepisy rzadko są efektem czystego altruizmu. Jak „Bruce Yandle”Handlarze i baptyści” wyjaśnia model, moraliści (zwolennicy wstrzemięźliwości potępiający truciznę) łączą siły ze spekulantami (hetero gorzelnicy szukający barier wejścia), aby uchwalać prawa, które brzmią cnotliwie, ale służą wąskim interesom. Ustawa o czystej żywności i lekach mogła ograniczyć niektóre rzeczywiste nadużycia gdzie indziej, ale w przypadku whisky chodziło bardziej o ochronę producentów niż konsumentów. Na zdrowie? Nie do końca.


Daniel J. Smith jest dyrektorem Instytutu Badań nad Ekonomią Polityczną i profesorem ekonomii w Jones College of Business na Uniwersytecie Stanowym Middle Tennessee. Dan jest współredaktorem „The Review of Austrian Economics” w Ameryce Północnej oraz starszym pracownikiem ds. polityki fiskalnej i regulacyjnej w Beacon Center w Tennessee.

źródło

0 0 głosów
Article Rating
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
Wszystkie
Follow by Email
LinkedIn
Share
Copy link
Adres URL został pomyślnie skopiowany!
0
Would love your thoughts, please comment.x