„Cokolwiek się stało, cokolwiek stanie się na świecie, to moment żywy zawiera sumę podniecenia, ten moment, w którym dotykamy życia i całej energii przeszłości i przyszłości”, napisał poeta Muriel Rukeyser W Jedna z moich ulubionych książek sto lat po tym, jak Kierkegaard twierdził Jego klasyk lęku że „ten moment nie jest właściwie atomem czasu, ale atomem wieczności… Pierwsze odzwierciedlenie wieczności w czasie, jego pierwsza próba, jaka była w czasie zatrzymywania”.
Biorąc pod uwagę, że prawie każda komórka w twoim ciele zmieniła się od czasu, gdy byłeś dzieckiem, biorąc pod uwagę, że prawie wszystkie twoje wartości, pragnienia i więzi społeczne są teraz inne, biorąc pod uwagę, że jesteś biologicznie i psychicznie, inną osobą od jednej chwili do następnego, co sprawia, że ty i dziecko jesteście tą samą osobą – to, co czyni siebie – jest niczym więcej niż wątkiem selektywnej pamięci i wewnętrznej narracji, które łączą najbardziej znaczące koraliki doświadczenia w Różaniec znaczenia, że jest twoją osobowością .

Virginia Woolf (25 stycznia 1882 r. – 28 marca 1941 r.) Nazwał te koraliki „chwilami bytu” – „rusztowaniem w tle”, „niewidzialnym i cichym”, ale kształtowanie pierwszego planu doświadczenia: nasz związek z innymi ludźmi, nasza odpowiedź, nasza odpowiedź, nasza odpowiedź Na wydarzenia, rzeczy, które robimy z rękami i umysłami w naszym codziennym życiu. Uważała, że najbardziej intensywnie odczuwalna z tych chwil „istniał niezależnie od naszych umysłów; w rzeczywistości nadal istnieją ”; Nie wzywamy ich do pamięci – wzywają nas do bycia. Są antypodą tego, co nazywała „nie będącą”-uściskiem nawyków i bezmyślnej rutyny, która przeciąga nas przez nasze dni w stanie prawie życia.
W Chwile bycia (Biblioteka publiczna) – pośmiertna kolekcja jej autobiograficznych pism – pisze:
Wielka część każdego dnia nie jest przeżywana świadomie. Jeden idzie, je, widzi rzeczy, zajmuje się tym, co należy zrobić; Złamany odkurzacz; zamawianie obiadu; Pisanie rozkazów do Mabel; mycie; gotowanie obiadu; introligatorstwo. Kiedy jest to zły dzień, odsetek nieistotności jest znacznie większy.
W jej powieści z 1925 roku Pani Dalloway -Częściowo list miłosny do tych momentów bycia, częściowo lamentacja o proporcjach niewiarygodności, której wybieramy, nie wiedząc, że wybieramy-lokalizuje klucz do naprawy stosunku w „mocy przyjmowania doświadczenia, obracania go, obracania go, Powoli w świetle. ” Umieszczenie jednej z postaci w jednym tak żywym momencie bycia – „wychodząc z Regent’s Park i trzymanie kapelusza w ręku” – pisze go, myśląc:
Życie samo, każda jego chwila, każda jego kropla tutaj wystarczyła ta chwila, teraz na słońcu, w Regent’s Park. Rzeczywiście za dużo. Całe życie było zbyt krótkie, aby wydobyć, teraz, gdy ktoś nabył moc, pełny smak; Wyodrębnia każdą uncję przyjemności, każdy odcień znaczenia.

To pytanie o pełni życia – co ją wypełnia, co to z syfony, jak żyć, gdy przepełnia się poza tym, co możemy posiadać – animuje całej pracy Woolfa. Wiosną 1928 roku, pracując nad jej powieścią pionierską Orlando („Co jest nieszczęsne”, powiedziała swojej siostrze Vanessie w liście, a potem napisała związek między kreatywnością a wątpliwości w samą powieść) – odzwierciedlała w swoim pamiętniku:
Gorzki, wietrzny deszczowy dzień… Życie jest albo zbyt puste, albo zbyt pełne. Na szczęście nigdy nie przestanę przekazywać tych ciekawych szkodliwych wstrząsów. W wieku 46 lat nie jestem bezduszny; bardzo cierpią; Dokonaj dobrych postanowień – nadal czuję się tak eksperymentalne i na skraju zdobycia prawdy jak zawsze… i znów znajduję się w prowadzeniu pisania z czasem. Czy kiedykolwiek z tym pisałem?
W pewnym sensie żyć w tej chwili zawsze żyć z czasem. Woolf uchwycił jego z nietypowym blaskiem w innym fragmencie autobiograficznym:
Przeszłość wraca tylko wtedy, gdy teraźniejszość biegnie tak płynnie, że jest jak przesuwająca powierzchnia głębokiej rzeki. Następnie widzi się przez powierzchnię do głębokości. W tych momentach znajduję jedno z moich największych satysfakcji, nie że myślę o przeszłości; Ale wtedy żyję najlepiej w teraźniejszości. W teraźniejszości, gdy poparte przeszłością jest tysiące razy głębiej niż teraźniejszość, gdy jest naciskany tak blisko, że nie można poczuć nic więcej, gdy film w kamerze dociera tylko do oka. Ale aby poczuć obecne przesuwanie się nad głębinami przeszłości, konieczne jest pokój. Teraźniejszość musi być gładka, nawykowa. Z tego powodu – że niszczy pełnię życia – każda przerwa – jak pełna poruszania się domu – powoduje ekstremalne cierpienie; pęka; to płyci; Zmienia głębokość w twarde cienkie odłamki.

Gdy Woolf myślała o tych pięknych myślach i pisał te piękne zdania, przeżywała regularne wizyty ostrej depresji, która ostatecznie doprowadziłaby ją do wypełnienia kuzek płaszczowymi kamieniami i Wade do rzeki, aby nigdy nie wrócić. Po dwudziestce przyjechała na krawędzi. To, że żyła do pięćdziesięciu dziewięciu, pomimo takiego cierpienia, że napisała błyski wieczności, które zrobiła, jest zadziwiającym osiągnięciem Ducha-świadectwem jej mocy „polegającego na obróceniu go, powoli, powoli, w środku, w światło. ”
To przez jej bohatera w Pani Dalloway że Woolf najlepiej oddaje te świetliste elementy konstrukcyjne osobowości:
Clarissa (przechodząc do stołu do opatrunku) pogrążyła się w samym sercu momentu, przekształciła go tam-moment tego czerwca rano, na którym było presja wszystkich pozostałych poranków, widząc szkło, stolik i Wszystkie butelki na nowo, zbierając całą jej w pewnym momencie (gdy spojrzała w szklankę), widząc delikatną różową twarz kobiety, która była tą nocą na imprezę; Clarissa Dalloway; siebie.
Te chwile, Woolf znała i poświęciła swoje życie, abyśmy wiedzieli, są naszym najlepszym urządzeniem do słuchania słysząc duszę pod sobą – Dusza, która jest niewiele więcej niż jakość uwagi, którą zwracamy na życzenie.
Był to jeden taki boleśnie ostry moment bycia podczas spaceru po ogrodzie, który podniósł coś, co Woolf nazwał „bawełnianą wełnę codziennego życia” i wywołała ją objawienie o tym, dlaczego została pisarzem – soczewka na większej prawdzie o tym, co to znaczy być artystą, osobą twórczego ognia w rzece czasu – skłoniła ją do wzbudzenia w objawieniu:
Docieram… pomysł… że za bawełnianą wełną jest ukryty wzór; że my – mam na myśli wszystkie istoty ludzkie – jesteśmy z tym związani; że cały świat jest dziełem sztuki; że jesteśmy częścią dzieła sztuki. Hamlet lub kwartet Beethovena to prawda o tej ogromnej masie, którą nazywamy światem. Ale nie ma Szekspira, nie ma Beethovena; Z pewnością i zdecydowanie nie ma Boga; Jesteśmy słowami; Jesteśmy muzyką; Jesteśmy sama.