
W swojej książce z 1980 r. Wiedza i decyzjeThomas Sowell podkreśla znaczenie procesów uwierzytelniania i weryfikacji w mediach społecznościowych. Robi Ten praca? Jest To dobry pomysł? Jeśli to zadziała, przeżyje. Jeśli nie, to nie. Z biegiem czasu gromadzimy zasady, normy i praktyki, które ułatwiają nam wykonywanie zadań. Niektóre z nich mogą być analogiczne do niefunkcjonalnego lub „śmieciowego” DNA, które jest „sekwencja DNA, która nie ma znanej funkcji biologicznej.” Jednak, jak to słyszałem, każda instytucja społeczna przetrwała, ponieważ w pewnym momencie rozwiązała problem.
Rynki są instytucjami godnymi uwagi, ponieważ sprawiają, że sygnały i rozwiązania są szczególnie jasne. Zyski i straty wyprowadzają ludzkie pomysły ze świata spekulacji do świata weryfikacji. Przeczucie staje się czymś więcej niż przeczuciem: albo zostaje potwierdzone jako dobry pomysł, albo odrzucone jako zły pomysł. Załóżmy, że określony typ nowego tostera jest opłacalny. W takim przypadku oznacza to, że gdy podliczymy wszystkie „głosy” oddane przez osoby, które wydały lub zaoszczędziły dolary, okazuje się, że więcej jest głosów za zrobieniem tostera niż za wykorzystaniem niezbędnych zasobów do czegoś innego.
Na wolnym rynku pytanie: „Kto decyduje?” ma prostą odpowiedź. Każdy z nas to robi i robiąc to, wszyscy to robimy.
W latach trzydziestych XX wieku ekonomista WH Hutta spopularyzował termin „suwerenność konsumentów” na określenie procesu rynkowego. Konsumenci są suwerenni, argumentował Hutt, jeśli nie przekazują scentralizowanej, przymusowej władzy władzy, którą sprawują poprzez kupowanie lub powstrzymywanie się od głosu. Ujął to w ten sposób w swojej klasycznej książce Ekonomiści i społeczeństwo: studium konkurencji i opinii:
„Konsument jest suwerenny, gdy pełniąc swoją rolę obywatela, nie przekazał instytucjom politycznym do autorytarnego użytku władzy, którą może sprawować wyłącznie poprzez swoją władzę żądania (lub powstrzymywania się od żądania)”.
Hutt czasami używa liczby pojedynczej, ale liczby mnogiej zaborczej „konsumentów suwerenność”. Jak wyjaśnia, rynek jest procesem prawdziwie społecznym. To, co się wyłania – struktura cen – jest czymś, czego nikt nie projektował ani nie zamierzał, ale uwzględnia głos wszystkich.
To zimne pocieszenie dla osób zaniepokojonych nierównością, ponieważ niektóre indywidualne głosy mówią głośniej niż inne. Ktoś, kto ma dziesięciokrotnie większe dochody ode mnie, może na wolnym rynku „mówić” dziesięć razy głośniej. Istnieją jednak daleko, daleko więcej osób o stosunkowo skromnych dochodach niż osób o bardzo wysokich dochodach. Łącznie mają większą siłę nabywczą i przemawiają głośniejszym chórem.
Jedną z największych ironii elitarnego humanitaryzmu jest sposób, w jaki ludzie lekceważą „głos ludu”, gdy woła on głośno o rzeczy, które nie podobają się elitom, jak np. Supercentra Walmartufilmy akcji i wrestling zawodowy. Jednak to, czego ludzie głośno żądają, mierząc tym, jak mówią ich pieniądze, jest tym, czego rynek sumiennie dostarczy. Kiedy elity twierdzą, że rynek nie daje ludziom tego, czego chcą, w rzeczywistości ich skarga jest taka, że rynek zbyt chętnie pomaga niemytym masom, które chcą niewłaściwych rzeczy.
Hutt argumentował, że ilustruje to znaczenie tolerowania złego smaku. Porównał to do tolerancji religijnej. Możemy nie zgadzać się z ludźmi i uważać ich za wulgarnych i podłych. Mają jednak głosy, których powinniśmy uważnie słuchać właśnie dlatego, że są ludźmi i ponieważ te głosy mają ważne rzeczy do powiedzenia na temat tego, jak świat działa – lub powinien działać. W społeczeństwie wolnych i równych ludzi suwerenność konsumentów oznacza, że ludzie o wyrafinowanych gustach muszą zaakceptować wiele tego, co mogliby uznać za plewy, wraz z kulturową i handlową pszenicą.
Pieniądze przemawiają we wszystkich dziedzinach życia, a dokładniej: ludzie „rozmawiają” swoimi pieniędzmi. Pieniądze i ceny przekładają nieokreślone idee i preferencje ludzi na znaczącą „wolę społeczną” lub przynajmniej coś do niej podobnego.
W produkcji scenicznej Les Miserableszostajemy zapytani: „Czy słyszysz, jak ludzie śpiewają?” Przedsiębiorcy nastawiony na zysk mogą odpowiedzieć „tak”. Kiedy opieramy się na cenach, zyskach i stratach, które pomogą nam ustalić, co i jak produkować, komunikaty „ludu”, czyli suwerennych konsumentów, stają się głośne i wyraźne.