
Przechodząc przez białą galerię na pokazie dyplomowej jednej z najbardziej cenionych szkół artystycznych w Nowym Jorku, między pięknymi młodymi ludźmi z twarzami na Instagramie, postrzegałem projekt po tym, jak Projekt uznał za jego temat najmniej trwałego, najbardziej iluzorycznego aspektu ludzkiej egzystencji: jaźń. Gdzie była Iris Murdoch w życiu tych sztuk artystów, aby przypomnieć im, że sztuka w najlepszym wydaniu jest „Okazja dla niemożności”? A jednak kto mógłby ich winić: nie tylko ich pokolenie, ale wydaje się, że cała nasza kultura zapomniała, że tożsamości i opinie są najmniej interesującymi częściami ludzi – fal na powierzchni oceanu duszy, lśniące, ale płytkie, przenikliwe dla każdego wiatru, nieistotne dla głębin.
Nagle przypomniano mi o eseju Annie Dillard Z jej arcydzieła z 1974 roku Pielgrzym w Tinker Creek (Biblioteka publiczna), który zdobył jej nagrodę Pulitzera i którą często odwiedzam jako podstawowe nawadnianie duszy. Jego przedmiotem jest doświadczenie Dillarda polegające na „prześladowaniu” piżmaka w Tinker Creek. Jego obiekt – podobnie jak w każdym eseju Annie Dillard, każdego wielkiego eseju – jest to, co oznacza żyć.

Epoka, zanim można było było wyobrazić sobie, że każdy fragment jaźni mógł natychmiast stawić czoła światowej lustrze o milionach, że każde doświadczenie można było sfotografować i natychmiast stać się nie tylko „upamiętnieniem siebie” (jako Italo Calvino więc postanowicie to prorocze) Ale utowarowanie wewnętrznego świata handlowanego na polubienia, pisze Dillard:
W ciągu czterdziestu minut obserwowałem [the muskrat]nigdy mnie nie widział, wąchał mnie ani nie słyszał.
[…]
Nigdy też nie wiedziałem, że tam jestem. Przez te czterdzieści minuty zeszłej nocy byłem tak samo wrażliwy i niemowy jak płyta fotograficzna; Otrzymałem wrażenia, ale nie wydrukowałem podpisów. Moja własna samoświadomość zniknęła; Wydaje się, że teraz, gdybym był podłączony elektrodami, mój EEG byłby płaski. Tak często robiłem takie rzeczy, że straciłem samoświadomość na temat poruszania się powoli i nagle zatrzymując się; To jest dla mnie druga natura. I często zauważałem, że nawet kilka minut tej samozadowolenia jest niezwykle ożywia. Zastanawiam się, czy nie marnujemy większości naszej energii, po prostu spędzając każdą minutę przebudzenia, przywitając się z nami.
Po niektórych fragmentach wypełniających Heraklitusa i Heisenberga w wirtuozowy sposób, który sprawia, że pisze Symfonia myśli i uczuć, Dillard cytuje dalej Martin Buber Cytując starego nauczyciela Kabały:
Kiedy przechodzisz po polach z waszym umysłem czystym i świętym, potem z wszystkich kamieni i wszystkich rosnących rzeczy, i wszystkich zwierząt, iskry ich duszy wychodzą i przylgną do was, a potem są oczyszczone i stają się świętym ogniem w tobie.
Dziesięć lat później Mówienie w Portland jest cudownym Sztuka literackaTrzymałaby ten fragment jako swój ulubiony w całej książce. Ale uważam jej własne słowa równie wyjaśniające, równie uświęcające:
To zadziwiające, ile osób nie może, lub nie, trzyma się w miejscu. Nie mogłem lub nie, trzymałbym się nieruchomo przez trzydzieści minut w środku, ale w potoku zwalniam, wyśrodkowałem, puste.

Na długo przed neuronauki ujawniło, w jaki sposób takie momenty uciszają aktywność sieci domyślnej mózgu i umieściła nas w stanie zbawiennym nazywanym „Miękka fascynacja” Dillard opisuje ten stan od wewnątrz:
Nie jestem podekscytowany; Mój oddech jest powolny i regularny. W moim mózgu nie mówię: Muskrat! Piżmak! Tam! Nic nie mówię. Jeśli muszę zajmować pozycję, nie „zamrażam”. Jeśli zamarznę, zamykając mięśnie, będę się zmęczyć i złamać. Zamiast sztywnego, uspokoję się. Centrum skupiam się gdziekolwiek jestem; Znajduję równowagę i odpoczynek. Wycofuję się – nie w sobie, ale poza sobą, aby jestem tkanką zmysłów. Cokolwiek widzę, to obfitość, obfitość. Jestem skórą wody, którą gra wiatr; Jestem płatkiem, piórkiem, kamieniem.
Być może to właśnie miał na myśli Willa Cather Jej doskonała definicja szczęścia Jako „rozpuszczone w coś kompletnego i wielkiego”, które „przychodzi tak naturalnie jak sen” – rozpuszczenie siebie w całość bytu lub to, co transcendentalistyczna królowa Margaret Fuller nazywa „The All” w sobie znakomity opis jednego takiego doświadczenia Półtora wieku wcześniej. To także jest pulsująca prawda w sercu często cytowanego wglądu Dillarda-akt oskarżenia dzisiaj-to „To, jak spędzamy dni, jest oczywiście tym, jak spędzamy życie”.
Połącz ten mały fragment nieskończenie slak Pielgrzym w Tinker Creek z Loren Eiseley – inny z największych esejów ludzkości – na piżmo i sens życiaa następnie powróć do Hermanna Hesse Odkrywanie duszy pod sobą i Annie Dillard Klasyczna medytacja na sens życia wyciągnięta przez całkowite zaćmienie słoneczne.