
Czarne lustro Wrócił, a sezon 7 wydaje się być od dawna powrót do ciemnych, genialnych korzeni serialu. Większość nowych odcinków dostarcza klasycznego czarnego lustra z ostrym, odpowiednim komentarzem –z wyjątkiem Odcinek drugi „Bête Noire”, który mocno potyka się na linii mety.
W odcinku podąża za Marią, wschodzącą gwiazdą w fantazyjnej firmie cukierkowej, Nawiedzona przez Verity, starą znajomą z urazy i jakąś poważnie zawarową technologią. Maria kiedyś rozpoczęła drobną plotkę, że zrujnowało życie Verity – a teraz Verity wróciła z urządzeniem, które przepisuje rzeczywistość w czasie rzeczywistym.
Na początku jest geniusz. To sprytna gra na temat efektu Mandeli i byłem pewien, że serial stwierdził odważne stwierdzenie o sile Internetu – manipulowanie wynikami wyszukiwania, pamięci publicznej, a nawet implanty mózgu. Tego rodzaju cyfrowa wszechmoc wydawała się zarówno przerażająca, jak i prawdopodobna.
Ale potem skręca spadnie: pilot Verity niczego nie hakuje – dostęp do alternatywnych wymiarów, w których jej kłamstwa są prawdziwe. Co?? Ten zwrot akcji, dostarczany z szrukiem ramionowym i dosłownym „Nie obchodzi mnie, czy rozumiesz”, zabija martwe napięcie.
Sezon 7 jest nadal najlepszy Czarne lustro Mieliśmy od lat i zdecydowanie powinieneś Sprawdź to na Netflix– Po prostu bądź gotowy wybaczyć zwrot odcinka drugiego, a przynajmniej udawaj, że oglądasz go we wszechświecie, w którym miał lepsze zakończenie.