
Karin Hadadan, autorka bestsellerów Piękno w ciszy, pisze o świetle Boga, które jaśnieje w każdym z nas, nawet w najgłębszych ciemnościach.
Wszyscy dźwigamy ciężar na naszych ramionach – ciężar, który narzucają nam obciążenia finansowe, dynamika relacji, stres w pracy, problemy zdrowotne lub poczucie odłączenia się od naszego celu. To często prowadzi nas do głębokiego stanu rozpaczy, gdzie nic nie ma sensu, a ciemność, w której się znajdujemy, wydaje się czymś, od czego nigdy nie uciekniemy. W tym stanie trawią nas lęki, zmartwienia i niepokoje, wierząc, że tam, gdzie jesteśmy, tam pozostaniemy. Że nie ma już nadziei.
Powstańcie, świećcie, bo przyszło wasze światło i chwała Pańska wzejdzie nad wami.
Izajasza 60:1
Ale nawet w okresach ciemności Bóg zaprasza nas do duchowego przebudzenia. Odzyskanie naszej i Jego mocy. Wznieść się z łaską i suwerennością do wspaniałości przeznaczonego nam miejsca na tym świecie. Jego zaproszenie nie polega na stworzeniu naszego własnego światła, ale na otwarciu naszych serc na tyle szeroko, aby mógł na nowo rozpalić światło, które już jest w nas – światło, które jest odbiciem Jego chwały. Zamiast biernie czekać na nadejście tej chwili, mamy wolną wolę, aby z nią współpracować, szukać nadziei i Bożej obecności nawet w ciemności. Otworzyć się i wpuścić światło.

Kiedy naprawdę uwierzysz, że Twój wyjątkowy blask może zabłysnąć i oświetlić otaczający Cię świat, pozostawiając po sobie ślad i prowadząc życie w służbie, zobaczysz siebie jako promień światła w codziennych okolicznościach. Na proste i wspaniałe sposoby, niezależnie od tego, czy chodzi o uśmiech nieznajomego, wyciągnięcie pomocnej dłoni do przyjaciela w potrzebie, czy też służenie społeczności poprzez działalność charytatywną. Zdajemy sobie sprawę, że właśnie w tych okresach ciemności przekształcamy się w oświecające istoty, budząc nasze dusze i odnawiając je na wieczność, działając jako gwiazda północna dla innych wokół nas, którzy również znajdują się w okresie ciemności.
Kiedy Boża chwała wznosi się nad nami, powstajemy i jaśniejemy — nie dzięki naszej własnej sile, ale dzięki wschodzącemu światłu boskiego celu, które przebija się przez nasze północne chwile.