
Nosimy ciężkie brzemię złożonej świadomości co czyni nas stworzeniami zdolnymi do Błogosławiony i bomba, małpy, które zeszły z drzew, aby całować ziemię naszymi modlitwami i bliznami naszymi transami, aby odkryć mitochondria i matematykę, aby wymyślić miłość i wojnę. Nasza podwójna zdolność do tworzenia i niszczenia jest ceną, jaką płacimy za naszą własną złożoność. Żyjemy z nią i umieramy przez nią, tworzymy wiersze, obrazy i psalmy, aby przekształcić ciągłe napięcie między nimi w znaczenie, w coś pięknego i treściwego, co przetrwa pył mocy – to są bezbrzeżne nasiona i gwiezdny pył, które nas przetrwają.
W świecie balansującym na horyzoncie wydarzeń trzeciej wojny światowej włoski artysta Aleksandra Sanna postanowił ożywić swoje ulubione wiersze z pierwszego okresu. Wszystko zaczęło się od jednego wiersza – wspaniałego uzupełnienia małego, zaskakującego kanonu kamienne wiersze na zaufanie czasowi – napisano w upalnych okopach trzeciego lata I wojny światowej:
JESTEM STWORZENIEM
przez Giuseppe Ungarettiego
przetłumaczone z języka włoskiego przez Geoffreya BrockaJak ten kamień
na San Michele
to zimno
to trudne
to suche
to nieprzepuszczalne
to całkowicie
ospały
jak ten kamień
jest mój
niewidzialny smutekPłacimy
śmierć
żyjąc
Ale gdy Sanna próbował namalować dzieła swoich ulubionych poetów z czasów wojny, nie mógł się otrząsnąć z mentalnych obrazów całej tej ruiny i emocjonalnej atmosfery całego tego żalu. W notatce autora o tym, co się stało Stary jak kamień, twardy jak skała: o ludziach i wojnie (biblioteka publiczna) — jego niezwykłe, bezsłowne rozliczenie z ludzkością i wojną — przywołuje poruszający manifest artystki Ann Hamilton „Robiąc, nie wiedząc” i pisze:
Już czułem, że moje ręce myślą w inny sposób… Zawsze pokładałem wiarę w moje ręce – w ich sposób pracy i to, jak starają się uchwycić najlepszy gest, za pomocą którego sprostają wyzwaniu, jakim jest przedstawienie nieba, góry lub miotanego wiatrem morza. Ręce myślą inaczej niż nasze umysły; ręce są odważniejsze i zuchwalsze. Kiedy ręce pracują, są dziwnie dalekowzroczne i wolne od uprzedzeń, ciągle otwierają sceny, wymazują je, zaczynają od zera – jakby nigdy nie działały według planu.
Kiedy jego dłonie rozchyliły zasłonę uprzedzeń w umyśle i rozszerzyły otwór na teraźniejszość, zaczął widzieć szerszy obraz rozciągający się jak gobelin aż do początków naszego gatunku, do narodzin naszej żądzy dominacji i całą drogę do spokojnego wszechświata, który nas przeżyje.
W zgodzie z Rachel Carson naleganie na rozstanie że ludzkość osiągnęła punkt, w którym musi „udowodnić swoją dojrzałość i panowanie – nie nad naturą, ale nad sobą” – pisze Sanna:
Od zarania dziejów gwiazdy błyszczące na niebie spoglądają na nas z obojętnością, gdy wytężamy siły w odwiecznym, udręczonym konkursie o dominację nad wszystkim, co można nazwać. Widziana z tej odległości Ziemia jest niczym więcej niż świetlistą, wodnistą perłą, która wydaje się równie niezmienna jak nieruchomy kamień.
W tych słowach ponadczasowego poematu Audena można odnaleźć echa „Ten bardziej kochający”, ze swoimi „gwiazdami, które nic nie dają”, z centralnym antidotum na ludzki impuls zniszczenia i dominacji w prostym, ogromnym przysiędze: „Niech będę tym bardziej kochającym”.
Z emocjonalnym tonem epickiego mitu i chłodem lustra skonfrontowanego z rzeczywistością, historia zaczyna się od pojedynczego kamienia, który stacza się z pokrytego chmurami szczytu góry do doliny, gdzie dwoje ludzi, chcących go posiąść, wymyśla pierwszą broń: potrzebę. Mężczyźni stają się klanami, które stają się armiami, które wyruszają, aby pokonać siebie nawzajem, podbić żywioły i zawładnąć innymi zwierzętami, za pomocą pięści, które stają się kijami, które stają się łukami, które stają się pistoletami, które stają się chmurą grzybów.
Przez cały ten czas Słońce, Księżyc i gwiazdy patrzą obojętnie, obserwując, jak zapominamy o tym, co Dante nazywał miłością, która je porusza, obserwując, jak zamieniamy ten nieprawdopodobny świat, to jedyne niebo, jakie kiedykolwiek poznamy, w żywe piekło.
To, co wyłania się ze stron Sanny, to słodko-gorzka, ale pełna nadziei medytacja na temat wyborów stojących pomiędzy naszymi upodobaniami a naszymi możliwościami, dająca do zrozumienia, że pokój jest nie tylko możliwenie tylko nasz imperatyw moralny, ale nasze dziedzictwo stworzone od gwiazdy i kamienia; że być może jesteśmy tu po prostu po to, aby nauczyć się, jak być bardziej kochającymi stworzeniami.
Para Stary jak kamień, twardy jak skała z Einsteinem i Freudem mało znana korespondencja na temat wojny i natury ludzkieja następnie ponownie odwiedź wspaniałą Sannę alternatywna historia pochodzenia ludzkości.
Ilustracje dzięki uprzejmości Księga Zaczarowanego Lwa





















